czwartek, 15 stycznia 2009

Porady praktyczne

Życie toczy się leniwie, pracy nie chcą dać... mieszkanie MYŚLI... a my siedzimy w hotelu. Znczy ja. Bo A. to większość dnia spędza w pracy. Poza hotelem, owszem, fajnie, ale tak zimno, że się nie chce nosa wystawiać.

Wczoraj z nudów zapisałam się na DARMOWY japoński. I pomyśleć, że cokolwiek może być za darmo w tym kraju.. a może, tylko, że będę królikiem doświadczalnym przyszłych nauczycieli Japońskiego. Biedne Japończyki... nie dość, że będą się stresować, bo będą (starać się) uczyć, to jeszcze będą musieli stanąć przed całym stadem gajdzinów (tzn. obcokrajowców po japońsku).

A teraz informacje praktyczne - co prawda polskiego jedzenia w Japonii znaleźć nie można, ale można znaleźć to:
Polski spirytus i to w dodatku jak za darmo w porównaniu z cenami innych rzeczy tutaj: 1400 jenów spirytus, 1000 jenów piwo w pubie... 500 jenów JABŁKO. Za niecałe 3 jabłka można kupić butelkę wódki.. i to jaaaakiej! Spirytusu nie lubimy, ale lubimy Malibu z Colą, więc w ramach oszczędności (butelka Malibu + cola = 2 piwa w pubie) mamy całą butelkę Malibu. Całe szczęście, że polskich żulików spod budki z piwem nie stać na bilet to Tokio... tu to by mieli raj - alkohol tańszy od jedzenia ;)

A na koniec...białoskarpetkowiec z tokijskiego metra:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz